poniedziałek, 23 maja 2011

Nowoczesna klasyka

Tak naprawdę nieważne jest co nosisz, ale jak to nosisz. W dzisiejszym świecie często gubi nas pogoń za kultowymi, luksusowymi markami i chęć zgapienia wszystkiego z wybiegu lub nowej okładki Vogue'a. 
Prawdziwą sztuką jest łączenie ubrań z różnym logiem. Moda to w końcu nieustające wariacje i nieskończone warianty. Tylko marne style można wpisać w schemat. Prawdziwa moda tego unika.
Obecnie świat mody oczarowany jest ponad czasowym, lekko powściągliwym stylem. Kompletując garderobę, należy postawić na kluczowe ubrania, jak blezery, buty i marynarki. Warto zainwestować w dobrej jakości trencz lub płaszcz. Do łask wracają też znakomite klasyki- ołówkowa spódnica, buty na słupku oraz spodnie z kantem. Możliwości na stylizacje jest mnóstwo. W tym sezonie warto połączyć je z przeciwieństwami. Dobrym przykładem będzie ołówkowa spódnica bez marynarki, za to z jeansówką vintage. Do niej biały T-shirt, torebka vintage i sandałki na obcasie. Na koniec włosy upięte w nieładzie i usta pomalowane na ciemno różowy. Mrau!
Pamiętaj- dobre dobrane fasony to podstawa.




sobota, 21 maja 2011

Scream!

Dajcie mi książkę, francuskie wino, dobrą pogodę i mięciutki kocyk. I odrobinę muzyki granej pod oknem przez osobę, której nie znam.


Mam ochotę płakać i skakać. Leżeć i tańczyć. Totalne rozstrojenie. Płacz przeplatany drobnymi uśmiechami. Wspomnienia te miłe i nie miłe. Przypominam sobie te pierwsze wypowiedziane słowa w zachwycie i ostatnie w nienawiści i rozczarowaniu. Tajemnicze, niepewne spojrzenia i niepewne uśmiechy. Wyczekiwane pocałunki i czułe objęcia. Później już tylko wymijające spojrzenia, unikanie się nawzajem. Ah, czemu? 

Oh, Dawid!

Mimo, że polski show-biznes mnie żenuje tak samo jak te wszystkie udawane gwiazdki, muszę przyznać, że część FASHION prezentuje się o wiele lepiej. Możemy się pochwalić najlepszymi modelkami, które podbiły miliony serc na całym świecie. W prawdzie program Top Model, nie utrzymał oczekiwanego przeze mnie poziomu. Jednak kilka dziewczyn faktycznie ma coś do zaoferowania. Niestety program (przynajmniej w moich oczach) nadał im trochę tandety. Lecz coś musi w nich być, gdyż kilka z nich utrzymuje się "w towarzystwie" do teraz. Zaowocowało to ostatnio całkiem udaną kampanią Dawida Wolińskiego. W programie ostro krytykował modelki i ich stylizację, jednak niektóre z nich szczególnie wyróżnił, podejmując się współpracy z nimi. Nie przepadam za jego projektami, jednak jego rysunki na zdjęciach totalnie mnie zaskoczyły. To było coś nowego, czego nie widziałam wcześniej u innych polskich projektantów. 
SIMPLY STUNNING!


P.S. Moją faworytką od początku była Nicole Rosłoniec z mega uroczą diadestmą. Niestety kontuzja kolana, nie pozwoliła jej dotrwać do końca programu. Ah ah. Chętnie porwałabym ją na sesję.

piątek, 20 maja 2011

Kolejne marzenie z Mediolanu.

Kolejny upalny dzień za mną. Lecz zamiast cieszyć się piękną pogodą i idealnie ułożonymi włosami, większość czasu moją głowę zaprzątała myśl o niezaliczonym roku z historii. Dzień spędziłam w pięknej niebieskiej sukience i swoich ukochanych kocich okularach. Moim oczom nawet przez chwile ukazał się P, ale to trwało jedynie marną sekundę. Odwróciłam wzrok. Niby wszystko dobrze, lecz pod powłoką dobrego wyglądu cały czas jestem jakaś podłamana. Większość czasu spędziłam na tarasie, czytając książkę i studiując nowe Elle. Nawet przez chwilę dałam się porwać mojej szalonej wyobraźni... 


                             MEDIOLAN                        godzina 13
Klik-klik, stuk-stuk. Kocham ten dźwięk. Bezbłędny dźwięk obcasów stukających rytmicznie o kamienny, nierówny bruk. Wsłuchana w niego przechadzała bym się po wąskich uliczkach rozgrzanego w słońcu pięknego Mediolanu. Ubrana w koronkową sukienkę od Valentino i kapelusz z dużym rondem, podziwiałabym widoki zza szkieł moich kocich okularów. Uśmiechając się do przechodniów i cicho śmiejąc, że jestem wyższa od większości z nich. Mijając małe, kameralne kawiarenki i lodziarnie, machałabym do włochów posyłając im urocze 'Ciao!". Ah ah.
Dałabym się rozkochać w sukienkach od starej włoszki, która marzyła o wielkim świecie. Jej smutki, odlały się na pięknej twarzy w postaci zmarszczek. Kupiłabym od niej parę kilka sukienek i podarowała kwiaty. Otrzymałabym jeden z piękniejszych i najszczerszych uśmiechów jakie widział Mediolan. Zmierzając w kierunku swojego domu, znów spacerując wąskimi uliczkami, wpadłabym na wysokiego mężczyznę. Na pewno nie byłby włochem. Zdradziłyby go jego lazurowe oczy. Byłoby w nim coś niezwykłego. Zaczynając od oczu, poprzez rubaszny uśmiech kończąc na niespotykanej, muszce z gazety. 
I tak właśnie, tego letniego popołudnia, zakochałabym się w mężczyźnie z gazetową muszką. 


P.S. Cicho przeczuwam, iż to się może kiedyś spełnić...

niedziela, 1 maja 2011

Bla bla bla!

Muszę przyznać, że jest dziwnie. Jest majówka, a ja jestem sama i uczę się historii średniowiecznej polski. Tzn powinnam to robić, a tak naprawdę robię wszystko oprócz tego. Na szczęście za dwa dni wyjeżdżam ze znajomymi na działkę, co odciągnie moje myśli od tego, że kilka dni temu straciłam jedyny kontakt z moją miłością. Jestem tak beznadziejna, że napisałam o tym na blogu. Ah...

Całe wczorajsze popołudnie spędziłam w galerii polując na coś ciekawego i upolowałam oldschoolową bluzę Pepe Jeans. W dodatku dowiedziałam się, że były tylko dwie, co czyni ją jeszcze bardziej wyjątkową, a to znacznie poprawiło mi humor. Później za to przemiła pani w Guessie podarowała mi katalog, który totalnie mi się spodobał. Zaznaczę jeszcze, że nie dostaje go każdy, więc to było naprawdę super. Piszę jakieś głupoty, chyba powinnam skończyć. 

Wstawię jednak kilka zdjęć z nowej kolekcji Guessa. Jest naprawdę udana i stylowa. W dodatku zdjęcia są świetnie zrobione, a modelki diabolicznie apetyczne. Mrau!













Zdjęcia zrobiła Ellen von Unwerth, która jako jedyna potrafi tak nieziemsko uchwycić sexapeal fotografowanej osoby. A Elsa Hosk (blondyna) jest kosmiczną żyletą, zazdroszczę jej.