Pierwszy dzień świąt, a ja mam już dość. Babcia próbuje wcisnąć we mnie kolejne ciastka, na które od samego patrzenia robi mi się słabo. Polewy lukrowe, orzechy, słodkie nadzienia- nienawidzę wielkanocnych ciast. Wyglądają tak słodko, że ich przełknięcie (w moim mniemaniu) byłoby torturą.
Rodzinka tradycyjnie rozmawia przy stole, śmiejąc się i popijając Hennesy. mimo, że momentami strasznie mnie denerwują, miło tak na nich popatrzeć, kiedy tętnią życiem i są z dala od wszelkich zmartwień i problemów.
Ku mojemu zdziwieniu niewiele zjadłam, więc mam dobry humorek. Robiłam jedynie zdjęcia tych wszystkich piekarskim pięknościom i kwiatom.
P.S. Muszę nauczyć się średniowiecza na historie, które w książce ciągnie się przez sto pięćdziesiąt stron pisanych maczkiem. Zaraz jebne.
wesolych swiat!
OdpowiedzUsuńnie wiem jak mozesz nie lubic slodyczy..
ja jestem od nich uzalezniona, ale probuje sie powstrzymywac, mam nadzieje ze moje ukochane stracone 7 kg nie powroca
co do historii, to trzymaj sie, ja juz mam luz ;>
xx
Nie to, że nie lubię, lubię. Ale wiem, że nie powinnam ich za dużo jeść, bo się rozbestwię. Natomiast ciasta wielkanocne np. mazurek mnie obrzydzają.
OdpowiedzUsuńA ja Ciebie lubię :>
OdpowiedzUsuńM.