niedziela, 24 kwietnia 2011

Easter!

Pierwszy dzień świąt, a ja mam już dość. Babcia próbuje wcisnąć we mnie kolejne ciastka, na które od samego patrzenia robi mi się słabo. Polewy lukrowe, orzechy, słodkie nadzienia- nienawidzę wielkanocnych ciast. Wyglądają tak słodko, że ich przełknięcie (w moim mniemaniu) byłoby torturą.



Rodzinka tradycyjnie rozmawia przy stole, śmiejąc się i popijając Hennesy. mimo, że momentami strasznie mnie denerwują, miło tak na nich popatrzeć, kiedy tętnią życiem i są z dala od wszelkich zmartwień i problemów. 

Ku mojemu zdziwieniu niewiele zjadłam, więc mam dobry humorek. Robiłam jedynie zdjęcia tych wszystkich piekarskim pięknościom i kwiatom.


P.S. Muszę nauczyć się średniowiecza na historie, które w książce ciągnie się przez sto pięćdziesiąt stron pisanych maczkiem. Zaraz jebne. 
 

3 komentarze:

  1. wesolych swiat!
    nie wiem jak mozesz nie lubic slodyczy..
    ja jestem od nich uzalezniona, ale probuje sie powstrzymywac, mam nadzieje ze moje ukochane stracone 7 kg nie powroca
    co do historii, to trzymaj sie, ja juz mam luz ;>

    xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie to, że nie lubię, lubię. Ale wiem, że nie powinnam ich za dużo jeść, bo się rozbestwię. Natomiast ciasta wielkanocne np. mazurek mnie obrzydzają.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja Ciebie lubię :>

    M.

    OdpowiedzUsuń