wtorek, 1 czerwca 2010

Nauhty event


Pamiętam jak wsiedliśmy do ostatniego autobusu tego dnia. W samym środku podróży zaczął bezwstydnie dotykać moich nóg, wpatrując się za okno. Zauważyłam, że siedzący obok nas ludzie czują się skrępowani, więc rozsunęłam nieco uda, żeby mógł gładzić ich wewnętrzną stronę. Poruszeni skandalicznym zachowaniem ludzie odwracają głowy. Od czasu do czasu spoglądają na nas dyskretnie. Napotykają jednak wzrok któregoś z nas i znów ze złością odwracają głowy. Zawsze hipokryzja ludzi budziła we mnie cholerne zdziwienie- z jednej strony oburzają się na nasz widok, a z drugiej strony pragną wiedzieć co będzie dalej.
Eh...ale i tak nie spotkam ich nigdy więcej, więc nie miałam nic do stracenia. W końcu dzieli nas z jakieś 3000km.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz