poniedziałek, 20 grudnia 2010

Louis Vuitton!

Jako zagorzała fanka Louisa Vuitton jak i zarówno bezbłędnego stylu lat 50. (co zresztą mogliście wywnioskować z wcześniejszych postów), kolekcja LV na zimę 2010/11 jest wszystkim czego szukałam. Wełniane, długie i jednorzędowe płaszcze, klasyczne sukienki z paskiem w talii (aaa, oszalałam na ich punkcie!), jak i niezbyt wysok8ie szpilki z uroczym, małym czubkiem, przyozdobione kokardką. To wszystko zachowane w stylowych pastelach, różach, beżach i szarościach. Jedynie niektóre sukienki grzeszą bardziej kolorowym wzorem lub fantazyjnym krojem.


Niemożna również zapomnieć o torebkach. W sumie to od nich wszystko się rozkręciło. W tej kolekcji są bardziej stylowe, dalekie od monogramowych klasyków. Skórzane, pastelowe, niepopisujące się wielkim znaczkiem na przodzie. Za to naprawdę dobry plus! +ich fasony są fantastyczne!


Cała kolekcja wyszła spod rąk genialnego Marca Jacobsa, więc nie ma się co dziwić, że stworzył wszystko tak piękne. Zarówno pokaz, sceneria jak i dobór modelek jest jak najbardziej przemyślane i dopięte na ostatni guzik, co sprawiło, że projektant nie zaliczył ani jednej wpadki. Ah sam Louis Vuitton nie mógł wymarzyć sobie lepszego następcy.


1 komentarz: