Czasami sobie myślę, że fajnie byłoby się wyrwać z tego życia w wielkim mieście i pobyć trochę czasu w innym miejscu. Miejscu gdzie ludzi cieszy każdy głupi zjedzony pączek z różową polewą. Dać się pochłonąć, gdzieś zupełniej indziej. Pobyć z innymi ludźmi, udawać ,że jest się kimś zupełnie innym. Udać, że nie było żadnej cholernej przeszłości, że całe zycie spędziło się na amerykańskiej prowincji, popijając miętowe shake'i. Myśląc tylko o tym z kim pójdzie się na bal maturalny albo zamartwiając się czy przyjmą Cię do drużyny cheerleaderek. Czekając na swojego ukochanego, który podjedzie w starym samochodzie swojego ojca i zabierze Cię nad jakiś klif albo do samochodowego kina i będzie namiętnie obściskiwał. Wysłuchując tylko plotek o iskrzącej królowej balu i super przystojnych footballistach. Zmienić się w prowincjonalną damę z upiętymi włosami w pięknej granatowej sukience z wysoką talią. Malować jedynie usta mocno czerwoną szminką a szyję przyozdobić naszyjnikiem z pereł.
Żyć w miasteczku, gdzie największa rozpustą jest uchylenie rombka swojej spódnicy czy pokazanie koronki od pończoch. Tylko mój ukochany wiedziałby jaką jestem dzika bestią. Szczęśliwy amerykański styl życia.
Naprawdę mogłabym to pokochać.
The best one.
OdpowiedzUsuńThank you, Anonymous.
OdpowiedzUsuń