poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Roma, oh Roma!

Rzym, dzień 15.


Na zewnątrz jest około 36 stopni, a ja mimo, że siedzę w domu, mam wrażenie, że zaraz się roztopię. W dodatku muszę ten upał przeżywać sama, bo pożegnałam wszystkich moich znajomych w sobotę. Moja nowa współlokatorka wydaje się być cały czas przestraszona i mało mówi. Jeszcze moja karta odmówiła posłuszeństwa i pozostałam bez kasy na czas bliżej nieokreślony. 
Jednak nie wszystko jest źle. Moje eks współlokatorki zaprosiły mnie do siebie do Zurichu, więc pewnie za miesiąc lub coś koło tego, wybiorę się do nich. Wspaniałe dziewczyny, dlatego też bolało mnie jak musiałam je pożegnać w sobotnie popołudnie. Ah ah...
W czwartek polowałam z butikach na Via dei Condotti i Piazza di Spagna. Udało mi się upolować kolejne (czwarte już!) maleństwo od Longchamp. Metaliczno-szare, rozmiar średni z krótką skórzaną rączką. Do kompletu nowe spodnie w kolorze hiszpańskiej pomarańczy i dwie sowie bransoletki- srebrna i brązowa. 
Cóż... Mam nadzieję, że te zakupy nie pozbawiły mnie godnego życia do końca wyjazdu.


Italiano bacioni,
Ciao <3




2 komentarze: