niedziela, 4 kwietnia 2010

images from my imagination


Od zawsze marzyłam żeby niektóre momenty z mojego życia były przeniesione na fotografie. Sceny żywcem wzięte z moich najgłębszych wspomnień. Niestety nie ma takiej możliwości. Tak bardzo chciałabym czasem przyjrzeć się jeszcze raz moim najbardziej namiętnym i intymnym przeżyciom...

Pamiętam takie popołudnie, mniej więcej rok temu. Wiosenne popołudnie. Kiedy wychodziłam z domu na spotkanie, wyczuwałam coś niesamowitego, miałam przeczucie, że stanie się coś czego nigdy nie zapomnę. Nie pomyliłam się...

Wolny i romantyczny spacer po starówce. Błysk promieni słonecznych przedzierający się między kamieniczkami. Nierówny bruk na którym ślizgały się moje niezdarne nóżki. Jego uśmiech i roześmiane oczy. Schodzenie w dół, gdzie każdy stopień kończył się namiętnym pocałunkiem... Było świeżo po deszczu, więc w powietrzu unosił się zapach młodziutkiej wiosny. Każde drzewo wydawało nowy, swój unikatowy zapach. Wszystko budziło się na nowo...

Pamiętam jak tamtego popołudnia zaskoczył nas deszcz. Kocim truchtem wbiegliśmy po podziemia prowadzącego na deptak przy Wiśle. Mieliśmy w planach kontynuacje spaceru, jednak nie wyszło... Na mojej twarzyczce musiało widnieć zakłopotanie, kiedy spojrzał na mnie. W jego oczach było tyle emocji, dotknełam jego policzka. Był cieplutki... Widać było ,że coś ewidentnie nie daje mu spokoju. Wtedy przyparł mnie do ściany, pamiętam jego nierówny oddech na swojej szyi. Pierwszy pocałunek, drugi, trzeci. Miałam nogi jak z waty, kiedy mnie całował. Wtedy jeszcze poczułam jego drżące dłonie, pieszczące mój brzuch, plecy. Był taki delikatny, wiedział bowiem, że jestem dość kruchutka. Odpłynęłam z rozkoszy gdzieś daleko kiedy nagle, poczułam jego nagie, lśniące ciało. Pamiętam że był w koszuli, mojej ulubionej...

I tak właśnie namiętnie całowaliśmy się podczas ,gdy kilka metrów od nas padały te ogromne krople. Nie zapomnę tego, a przede wszystkim jego uśmiechu, kiedy widział moje zakłopotanie.


Miało tak pozostać, niestety nie wyszło...


***

Brak komentarzy: